Autor: Michael S. Heiser
Fragment książki „Czego pragnie Bóg?” za zgodą autora, Michaela S. Heisera.
Zadanie tego pytania w tym momencie może wydawać się dość dziwne. Właśnie spędziliśmy sporo czasu wędrując po biblijnej historii, historii o tym, że Bóg pragnie mieć nas w swojej rodzinie. Możemy dołączyć do tej rodziny poprzez wiarę w Ewangelię.
Odkryłem, że wiele osób, które chodzą do kościoła, tak naprawdę nie rozumie Ewangelii. Niektórzy nie potrafią jej jasno wyartykułować. Inni, którzy potrafią ją spójnie wytłumaczyć, często zmagają się z prawdziwym poddaniem się jej prostocie. Cierpią wewnętrznie, nie mogąc uwierzyć, że Ewangelia jest wszystkim, co jest potrzebne do życia wiecznego.
Niektórzy z was mogą się zastanawiać, o czym ja w ogóle mówię. Jestem jednak gotów się założyć, że kiedy wyjaśnię, co mam na myśli, zobaczysz siebie lub kogoś, kogo znasz.
Zacznijmy od zdefiniowania Ewangelii. Po drodze zadam kilka pytań, które warto rozważyc dla klarowności. Musimy także porozmawiać o tym, czym ewangelia nie jest. Kiedy przejdziemy do tej części rozmowy, zobaczysz, co mam na myśli, mówiąc o wewnętrznym zmaganiu, o którym wspomniałem.
Czym Jest Ewangelia?
Dość łatwo jest zdefiniować, co oznacza termin Ewangelia. Biblijne słowo Ewangelia odnosi się do przesłania zbawienia. Słowo Ewangelia jest tłumaczeniem greckiego słowa (oryginalnego języka Nowego Testamentu), które odnosiło się do nagrody przyznanej komuś, kto przyniósł dobrą nowinę. Dlatego często usłyszysz, że słowo Ewangelia jest przyrównane do „dobrej nowiny” – dobrej nowiny o przesłaniu zbawienia.
Pomyślmy o tym. Może się wydawać, że czegoś się tu dowiedzieliśmy. Myślę, że tak, ale tak naprawdę nie dowiedzieliśmy się jeszcze tego, co powinniśmy wiedzieć. Dobrze, że możemy już podać definicję słowa. Ale tak naprawdę nie powiedzieliśmy jeszcze nic o treści przesłania zbawienia. Zdefiniowaliśmy, do czego odnosi się słowo Ewangelia, ale nie określiliśmy, czym w rzeczywistości jest Ewangelia.
Porozmawiajmy więc o tym, co oznacza Ewangelia. Jaka jest treść Bożej oferty zbawienia? Jakie są szczegóły dobrej nowiny? I dlaczego jest to dobra wiadomość? Słowo to pojawia się w Nowym Testamencie prawie 100 razy, więc powinniśmy być w stanie to rozgryźć.
Apostoł Paweł prawdopodobnie mówi o przesłaniu Ewangelii więcej niż jakikolwiek inny autor Nowego Testamentu. Używa słowa Ewangelia w odniesieniu do przesłania, które głosił o Jezusie:
„Przypominam wam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, a którą przyjęliście i w której trwacie. Przez nią również dostępujecie zbawienia, jeśli zachowujecie ją tak, jak wam głosiłem, chyba że nadaremnie uwierzyliście. Przekazałem wam bowiem na początku to, co i ja przejąłem, że zgodnie z Pismem Chrystus umarł za nasze grzechy że został pogrzebany i trzeciego dnia wskrzeszony z martwych, zgodnie z Pismem.” (1 Kor 15:1-4, *BE)
Paweł definiuje swoje przesłanie, Ewangelię, w innym fragmencie następująco:
„Paweł – sługa Chrystusa Jezusa, powołany na apostoła, wybrany dla Ewangelii Boga, która wcześniej została ogłoszona przez Jego proroków w Pismach Świętych; Ewangelii o Jego Synu, pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym Synem Boga w mocy według Ducha uświęcenia przez powstanie z martwych; o Jezusie Chrystusie, naszym Panu, poprzez którego otrzymaliśmy łaskę i posłannictwo do posłuszeństwa wiary wśród wszystkich narodów dla Jego imienia.” (Rz 1:1-5, BE)
Treść Ewangelii – dobra nowina – wyłania się wyraźnie w tych fragmentach. Oto jej elementy:
- Bóg posłał swojego Syna. . .
- Który urodził się w linii Dawida. . .
- Jako człowiek Jezus Chrystus. . .
- Który umarł za nasze grzechy. . .
- Który został pochowany. . .
- I który powstał z martwych. . .
Te elementy są treścią dobrej nowiny. Pozwólcie, że opiszę je ponownie w świetle szerszego obrazu historii, o której mówiliśmy wcześniej:
Syn Boży stał się człowiekiem. Cierpiał i umarł na krzyżu, aby nasze grzechy nie trzymały nas już z dala od Bożej rodziny. Powstał z martwych, abyśmy również mogli przezwyciężyć śmierć i być na zawsze z jego Ojcem, naszym Ojcem, jedynym prawdziwym Bogiem.
Wgłębijmy się w to trochę. Jeśli jest to dobra wiadomość, dlaczego jest ona dobra? Z wielu powodów. Jest dobra, ponieważ nasze zbawienie nie zależy od naszych własnych osiągnięć. Nie widzisz nic o swoich niesamowitych osiągnięciach lub czystym raporcie w tych biblijnych fragmentach. Treść Ewangelii nie dotyczy tego, co zrobiłeś, co możesz zrobić lub co powinieneś zrobić. Chodzi o to, co zrobił dla Ciebie ktoś inny. To dobra wiadomość dla nas wszystkich, ponieważ nikt z nas nie jest doskonały. Nikt z nas nie zadawala Boga przez cały czas. Nikt z nas nie jest wstanie samemu zasłużyć na życie w Jego rodzinie i na bycie nazywanym Jego dzieckiem. Musimy stać się akceptowalnymi dla Boga. Treść Ewangelii mówi nam, w jaki sposób tak się dzieje.
Zwróć uwagę, że Paweł opisał swoją posługę głoszenia ludziom dobrej nowiny jako posłannictwo do posłuszeństwa wiary. Chciał, aby ci, którzy usłyszeli jego przesłanie, „zachowali je tak”, jak on to przekazał. W jaki sposób „jesteś posłuszny” Ewangelii? Zostając ochrzczonym? Dając pieniądze? Zachowując się dobrze? Nie będąc kretynem? Pomagając biednym? To wszystko jest wartościowe, ale nie jest to właściwa odpowiedź. Bóg pragnie „posłuszeństwa wiary”. Jesteś posłuszny Ewangelii, wierząc w nią.
Czy zauważyłeś również, że Paweł nie powiedział „posłuszeństwo zrozumienia”? Nie musimy w pełni rozumieć rzeczy, takich jak to, że Bóg stał się człowiekiem poprzez Jezusa lub w jaki sposób nastąpiło zmartwychwstanie. To jest w porządku. Bóg nie żąda, żebyśmy to wszystko rozgryźli, a potem wrócili do Niego, by przystąpić do końcowego egzaminu. On chce wiary. Zrozumienie, dlaczego te rzeczy są racjonalne, może poczekać.
Treść Ewangelii jest Bożą ofertą przebaczenia i zapewnienia stałego miejsca w Jego rodzinie. Jego oferta świadczy o jego miłości i dobroci. Biblia czasami używa słowa łaska zamiast tych określeń. Ponieważ nie istnieje większa moc niż Boska, Bóg nie został przymuszony do złożenia oferty. Nikt nie wykręca mu ręki. On oferuje ci zbawienie, ponieważ pragnie cię mieć w swojej rodzinie. Jedyne, o co prosi, to to, abyś uwierzył.
To jest właśnie dobra nowina Ewangelii.
Dlaczego Potrzebujemy Ewangelii?
Możesz pomyśleć, że już na to odpowiedziałem. W pewnym sensie tak, przynajmniej okrężnie. Ale w świetle mojego doświadczenia w kręgach chrześcijańskich, muszę być dosadny.
Dlaczego potrzebujemy Ewangelii? Ponieważ bez niej nie mamy żadnej nadziei na życie wieczne z Bogiem. Żadnej. Jesteśmy oddzieleni od Boga z powodu grzechu. Naprawą tego jest wiara w Ewangelię.
Biblia opisuje nasze kłopoty na kilka sposobów. Jezus powiedział, że jest tutaj aby odszukać i zbawić to, co zginęło (Łk 19:10, BE). Jesteśmy z natury umarli wskutek występków i grzechów (Ef 2:1, BE) i bezbożni (Rz 5:6, BE). Byliśmy obcy (Kol 1:21, BE) i wrodzy (Rz 8:7, BE) Bogu, ponieważ byliśmy Jego nieprzyjaciółmi (Rz 5:10, BE). Nie jest to ładny obrazek.
Biblijna historia, którą omówiliśmy, wyjaśnia, dlaczego jesteśmy tymi, kimi jesteśmy. Nie jesteśmy urodzeni w rodzinie Bożej. Jesteśmy z zewnątrz. Mimo to Bóg chce nas mieć w swojej rodzinie. Nie mając natury Boga, nadużywamy naszej inteligencji i wolności, aby dostać to, czego chcemy, często po drodze krzywdząc innych. Żyjemy w sposób autodestrukcyjny. Kiedy nie obrazujemy sobą Boga i łamiemy Jego prawa, kiedy pogwałcamy prawa innych, manipulujemy nimi i w jakikolwiek sposób ich wykorzystujemy, grzeszymy. Z natury jesteśmy grzesznikami – pochłonięci sobą i zbuntowani. Ponieważ wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga (Rz 3:23, BE).
Czytając to, łatwo wpaść w depresję lub złość. Ale dobrą wiadomością z historii Ewangelii jest to, że Bóg wiedział to wszystko i mimo wszystko nas kochał. Jest również przydatną wiadomością z powodu, który mógł nigdy wcześniej nie przyjść ci do głowy. A mianowicie, że Ewangelia różni się zupełnie od nauczań jakiejkolwiek innej religii o zbawieniu. Każda inna religia albo zaprzecza, że grzech jest problemem, albo mówi, że rozwiązaniem jest ludzkie działanie – powtarzanie rytuałów, odmawianie modlitw, przestrzeganie dni religijnych lub w jakikolwiek inny sposób bycie dobrym.
Prawdę mówiąc, tylko Ewangelia jest szczera na temat ludzkiej sytuacji i ludzkiej niemożności, aby coś z tym zrobić. W rzeczywistości inne religie cię okłamują – mówią ci, że sam możesz rozwiązać problem twojego własnego oddalenia od Boga lub też, że nie masz takiego problemu. Ewangelia jest jedyną prawdą, która mówi ci, że Bóg sam musiał zapewnić rozwiązanie i że to zrobił. Ewangelia jest przejrzyście szczera. Mówi prawdę, nawet jeśli to boli. To wskazuje na miłość. Okłamywanie ciebie nie jest miłością.
Czy Istnieją Inne Sposoby Na Zbawienie?
Mniej więcej właśnie na to odpowiedziałem, ale chcę podejść do pytania z innej strony.
Bóg oferuje przebaczenie, zbawienie i życie wieczne z Nim za darmo. To nie jest coś, na co zapracowaliśmy lub zasłużyliśmy. W rzeczywistości nie można na to zapracować ani na to zasłużyć. Potrzebne jest do tego przekonanie, czy też wiara – pokładanie zaufania w Bożej obietnicy i w pełni tego, co zrobił Jezus.
Ale wiara w Ewangelię oznacza brak wiary w inne nauki lub idee zbawienia. Biblia mówi, że nie ma innej drogi zbawienia. Pomyśl o tym. Dlaczego Bóg Ojciec miałby posłać swojego syna Jezusa, aby umarł tak okropną śmiercią na krzyżu, skoro był jakikolwiek inny sposób wejścia do Nieba? Syn musiał stać się człowiekiem i śmierć musiała być przezwyciężona. To była jedyna droga, a wiara w plan Boży jest jedyną drogą do zbawienia. Oprócz Jezusa nie ma nikogo, kto mógłby zbawić (patrz Dz 4:12). Sam Jezus ujął to bardzo dosadnie: Jezus mu odpowiedział: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. (J 14:6, BE).
Nie ma w tym żadnej dwuznaczności. Nikt nie zostaje członkiem rodziny Bożej, jak tylko przez to, co zrobił Jezus. Nie dodaje się Ewangelii do innych przekonań. Jest ona ekskluzywna. Wiara w Ewangelię oznacza odwrócenie się od innych przekonań. To jeden z aspektów tego, co Biblia nazywa skruchą. Są też inne aspekty, ale są one dokładniej omówione w dalszej części naszej rozmowy.
Czym Nie Jest Ewangelia?
Nasza dyskusja na temat treści Ewangelii jasno pokazuje, że Ewangelia dotyczy tego, czego Jezus dokonał w naszym imieniu. Życie wieczne, zbawienie, to dar dany tym, którzy wierzą w to, czego w naszym imieniu dokonał Jezus.
Nasza kultura stara się tę klarowność zagmatwać. Oferuje samodoskonalenie lub niejasną ?duchowość? jako substytuty. Ale biblijny opis Ewangelii przeczy takim ideom. Ewangelia (i zbawienie) nie ma nic wspólnego z osobistym oświeceniem, „spojrzeniem w głąb siebie” na drodze do samopoznania. Ewangelia nie polega na odkrywaniu idei z duchowego stołu szwedzkiego. Są to wysiłki i czynności intelektualne lub psychologiczne. One nie są Ewangelią.
Ale tego rodzaju „alternatywne ewangelie” są łatwe do wykrycia i wyeliminowania. Istnieje znacznie trudniejsza przeszkoda, która nie pozwala wielu ludziom odpocząć w prostocie zbawienia, które oferuje Bóg.
Wcześniej zasugerowałem, że wiele osób, które spotkasz w kościele, zmaga się z Ewangelią. Powodem jest to, że wpadli w pułapkę osiągnięć. Ty lub ktoś, kogo znasz, może być w stanie zdefiniować określenie Ewangelia, a może nawet treść jej znaczenia. Ale pomysł, aby wierzyć w to, co Jezus zrobił dla ciebie, jest wszystkim, co jest konieczne do życia wiecznego, po prostu może nie wydawać ci się słuszny. Na pewno jest coś, co musimy zrobić. W przeciwnym razie, jak moglibyśmy na życie wieczne zasłużyć?
Jeśli rozumiesz biblijną historię i treść Ewangelii, powinieneś natychmiast pojąć, że nie zasługujemy na to, co oferuje Bóg. A to jest walka węwnętrzna dla wielu ludzi. Chcemy mieć poczucie, że zasłużyliśmy na to, co mamy. Nie chcemy być objektem czyjejś dobroczynności. Coś w tym nie tak, gdy otrzymujemy coś dobrego, na co wcale, nawet odrobinę, nie zaprocawaliśmy.
Poczucie winy zakłóca myślenie w jeszcze subtelniejszy sposób. Może sparaliżować naszą zdolność postrzegania Ewangelii jako bezwarunkowego daru, którym ona jest. Poczucie winy jest tym, co skłania niektórych ludzi do usprawiedliwienia faktu otrzymania prezentu przez stwierdzenie, że musiał on być zasłużony przez coś, co w jakimś momencie w przeszłości zrobili dla dawcy. A jeśli nie mogą siebie o tym przekonać, postanawiają zrobić coś po fakcie otrzymania, aby poczuć, że zasługują na prezent.
Poczucie winy zaślepia nas na miłość Bożą pokazaną w Ewangelii. Ostatecznie musimy uporać się z tym, jak egocentryczne jest to myślenie.
To może zabrzmieć ostro, ale posłuchaj mnie. Pracując ciężko, aby ktoś inny pomyślał, że jesteś wartościowy, wymaga skupienia się na sobie. Nie możesz skupić się na kimś innym, gdy twoim celem jest przekonanie tej osoby, że jesteś wart jej uwagi lub miłości. Chcemy czuć się dobrze z samym sobą (tzn., że słusznie zasłużyliśmy na coś, więc nie bierzemy tego, co do nas nie należy). Chcemy też, żeby inni też tak o nas myśleli (tj. chcemy, aby inni dali nam coś ze względu na sposób, w jaki sprawiamy, że o nas myślą).
Ewangelia usuwa to i odrzuca na bok. Odsłania nas, domagając się nagiej pokory. Nalega, aby skupić się całkowicie na Bogu i Jezusie. Dlatego dla tak wielu osób jest to trudna do przełknięcia pigułka. Nie pozwala nam na posiadanie żadnych zasług.
Sprowadza się to do tego, że Ewangelia nie dba o to, co robisz, ale troszczy się o wszystko, kim jesteś. Jesteś człowiekiem. Od samego początku jesteś objektem miłości i planu Boga. Nie wymaga twoich osiągnięć. Tak po prostu jest.
Ponieważ jesteśmy grzesznikami żyjącymi w upadłym świecie, jesteśmy ograniczeni w myśleniu, że nikt nie pokochałby nas, gdyby naprawdę znał nas całkowicie, wewnątrz i na zewnątrz. W konsekwencji nie możemy sobie wyobrazić, że Bóg nas kocha, skoro nie ma w nas nic, co umyka jego uwadze. Zna każdą myśl, słowo, impuls i czyn. Poczucie winy, które to w nas tworzy, oraz to, że nasze relacje są normalnie czymś uwarunkowane sprawia, że niefiltrowana miłość Boga do nas opisana w Ewangelii jest trudna do zaakceptowania. Z naszej perspektywy nie ma to sensu.
W tym miejscu powinienem powiedzieć, że nie sugeruję, że ludzie, którzy słyszą prawdziwą Ewangelię i przyjmują ją z całą szczerością, nie są tak naprawdę zbawieni. Jestem szczerze przekonany, że oni wierzą i są w rodzinie Bożej.
To, co opisuję, to niszczące duszę życie wewnętrzne, którym wielu z tych wierzących wciąż żyje. Ich poczucie winy przekształciło miłość i łaskę Ewangelii w doświadczenie skoncentrowane na osiągnięciach i zasługach. Zaczynają się zastanawiać, czy Bóg nadal ich kocha tak, jak kochał, w momencie gdy zrozumieli Ewangelię i uwierzyli w nią. Postrzegają grzechy, które popełniają jako wierzący, jako powody, dla których Bóg jest nieufny i ambiwalentny wobec nich. Są przekonani, że nie są w stanie sprostać oczekiwaniom Boga i zastanawiają się, czy „wystarczająco wierzyli”, czy może w ogóle nie wierzyli, kiedy myśleli, że wierzą.
Smutną prawdą jest to, że wielu prawdziwych chrześcijan żyje udręczonym, pokonanym życiem nie z powodu Ewangelii, ale z powodu sposobu, w jaki ich poczucie winy wypaczyło jasność Ewangelii. Kiedy czytają Pismo, widzą tylko swoje grzechy i niepowodzenia. Każde kazanie jest aktem oskarżenia (i wstydem dla kaznodziejów, którzy głoszą tylko tak, jakby oskarżenia były ich główną intencją). Spektakularny cud tej historii zostaje zagubiony i zapomniany.
W zbawieniu nie chodzi o osiągnięcia. Nigdy nie chodziło, nigdy nie będzie chodziło i nie może chodzić. Nie ma niczego, co moglibyśmy zrobić, aby stanąć na poziomie Boga, lub przygotować się na Jego obecność. Brakuje nam doskonałej natury Boga. Jesteśmy podobni do Boga, stworzeni na jego obraz, ale z definicji jesteśmy mniej niż Bóg i Bóg o tym wie. Dlatego jego rozwiązaniem był Jezus, a nie ty.
Jest absurdem myślenie, że możemy wypełnić tę lukę lub wypełnić tę pustkę, robiąc coś lub nie robiąc czegoś. Bóg nigdy nie dowiaduje się o tobie niczego nowego, kiedy zawodzisz. Znał cię od zawsze a mimo to nadal cię kochał, niezależnie, gdzie byłeś lub gdzie jesteś. List do Rzymian 5:8 wyraża to najlepiej: Bóg natomiast okazuje nam swoją miłość przez to, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. (BE). Załapałeś to? Gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Nie musisz działać na wystarczającym poziomie, aby skłonić Boga do kochania cię. Jeśli się nad tym zastanowisz, to naprawdę dobra wiadomość. Bóg nigdy nie jest tobą rozczarowany, ponieważ nigdy nie ma fałszywych oczekiwań co do twojego zachowania. Bóg cię kochał przez cały czas. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. (J 3:16, BE).
Możemy to sprowadzić do dwóch myśli. Na zbawienie – członkostwo w rodzinie Bożej – nie można zapracować. Można je otrzymać tylko przez wiarę (ufność). Bóg oferuje to, ponieważ jest łaskawy i kochający. Nie ma innego powodu i nie może być.
Przypisy:
*Biblia Ekumeniczna, 2017, Towarzystwo Biblijne w Polsce
Artykuł ten został przetłumaczony z języka angielskiego ze strony organizacji Miqlat. Link do oryginalnego artykułu http://www.miqlat.org/whats-the-gospel.htm
Miqlat http://www.miqlat.org/ jest organizacją non-profit, która koncentruje się na dostarczaniu informacji pomagającym ludziom w zrozumieniu Biblii. Zespół Miqlat wierzy, że Biblia jest Słowem Bożym i jeśli jest właściwie rozumiana w jej kontekście, jest prawdziwa, autorytatywna i nie zawiera błędów w żadnych swoich twierdzeniach.
Dr Michael S. Heiser jest amerykańskim teologiem, autorem wielu książek m.in. The Unseen Realm (2015), Supernatural (2015, której polskie tłumaczenie dostępne jest na stronie miqlat.org), Angels (2018), Demons (2020) oraz dyrektorem szkoły Awakening School of Theology and Ministry na Florydzie. Więcej informacji na temat pracy Dr Heisera: https://drmsh.com/
Bardzo pokrzepiający artykuł. Niektóre religie bazują na wzbudzaniu w wierzących poczucia winy. Dzięki temu co przeczytałam na temat poczucia winy w powyższym artykule zrozumiałam lepiej jak bardzo jest to diabelska praktyka zniesławiająca Boga i ograbiająca wierzących ze świadomości i odczuwania Bożej miłości. Bardzo dziekuje za udostępnienie tego artykułu.
Możliwość komentowania została wyłączona.